
Kredyt we frankach – o co chodzi w tym całym zamieszaniu?
Przez długie lata temat kredytów frankowych wydawał się dla wielu zamknięty – podpisano umowy, zrealizowano cele, ruszyła spłata. Jednak z biegiem czasu i wraz z kolejnymi wyrokami sądów coraz więcej osób zaczęło zadawać sobie pytanie: kredyt we frankach – o co chodzi i dlaczego wciąż budzi tak silne emocje? Dziesiątki tysięcy umów zawartych w przeszłości okazują się dziś być obarczone wadami prawnymi, które mogą prowadzić do ich unieważnienia. A to niesie ze sobą poważne konsekwencje – zarówno finansowe, jak i prawne.
Kredyty waloryzowane kursem waluty obcej – na czym polegały?
Kredyty „we frankach” to potoczne określenie zobowiązań hipotecznych, które były waloryzowane kursem franka szwajcarskiego (CHF), choć wypłacone i spłacane były w złotówkach. Tego rodzaju konstrukcje były szczególnie popularne w latach 2004–2009, głównie ze względu na niższe oprocentowanie, co czyniło je atrakcyjną alternatywą dla tradycyjnych kredytów złotówkowych.
W praktyce jednak umowa frankowa oznaczała, że wysokość miesięcznej raty była ściśle uzależniona od bieżącego kursu CHF. W efekcie – mimo że kredytobiorca otrzymał środki w PLN – saldo zadłużenia mogło znacząco wzrosnąć w razie osłabienia złotówki. I tak właśnie się stało po kryzysie finansowym w 2008 roku, kiedy kurs franka drastycznie wzrósł.
Więcej informacji na temat podstaw prawnych zakwestionowania tego rodzaju umów można znaleźć na stronie – https://www.hmklegal.pl/praktyka/kredyty-waloryzowane-kursem-waluty-obcej/ czy, że wskaże nieprawidłowości w umowie. Prawo działa tu jasno: brak wymaganych informacji = sankcja.
Odsetki, ryzyko i brak równowagi stron
Sercem sporu jest fakt, że wiele umów frankowych zawierało zapisy, które są uznawane za niedozwolone postanowienia umowne (tzw. klauzule abuzywne). Chodzi przede wszystkim o:
- niejasne zasady przeliczania kwoty kredytu i rat według kursów ustalanych przez bank,
- brak wystarczającej informacji o ryzyku kursowym,
- naruszenie zasady równowagi stron – bank miał realną kontrolę nad mechanizmem indeksacji.
W efekcie kredytobiorcy, którzy chcieli zabezpieczyć swoje potrzeby mieszkaniowe, często nie byli w pełni świadomi ryzyka, jakie faktycznie podejmują. Wielu z nich zapłaciło znacznie więcej, niż wynikałoby z wartości zaciągniętego zobowiązania. Pojawia się więc pytanie: unieważnienie kredytu frankowego – i co dalej?
Pozew o unieważnienie umowy frankowej – co trzeba wiedzieć?
Unieważnienie umowy frankowej staje się coraz popularniejszą ścieżką dochodzenia sprawiedliwości. W uproszczeniu, sąd może uznać, że zawarta umowa nie obowiązuje od początku (jest nieważna od momentu podpisania), co skutkuje obowiązkiem zwrotu świadczeń – każda ze stron musi oddać to, co otrzymała.
Dla kredytobiorcy oznacza to najczęściej:
- zwrot sumy wypłaconego kredytu (w złotówkach) na rzecz banku,
- żądanie zwrotu sumy wpłaconych rat (kapitału i odsetek),
- brak konieczności dalszej spłaty – jeśli suma rat przewyższa już otrzymany kapitał.
Warto podkreślić, że odsetki i inne koszty naliczone przez bank w toku spłaty również podlegają analizie, a w wielu przypadkach mogą zostać zakwestionowane. Coraz częściej sądy orzekają na korzyść konsumentów, a orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wzmacnia te tendencje.
Unieważnienie spłaconego kredytu frankowego – czy to w ogóle możliwe?
Tak. Nawet jeśli kredyt został już całkowicie spłacony, istnieje możliwość wystąpienia z roszczeniem o unieważnienie spłaconego kredytu frankowego. W takim przypadku nie chodzi o uwolnienie się od dalszych zobowiązań, ale o odzyskanie nadpłaconych środków – różnicy między tym, co konsument oddał bankowi, a tym, co faktycznie powinien zapłacić, gdyby umowa nie zawierała abuzywnych klauzul.
To rozwiązanie szczególnie interesuje osoby, które spłaciły swoje zobowiązanie wiele lat temu, ale po analizie umowy doszły do wniosku, że była ona wadliwa. Warto jednak pamiętać, że obowiązują tu terminy przedawnienia – zazwyczaj liczone od momentu, gdy kredytobiorca dowiedział się o wadliwości umowy, a nie od dnia ostatniej raty.
Unieważnienie kredytu frankowego – i co dalej?
Samo unieważnienie to dopiero początek. Po korzystnym wyroku pojawia się szereg kwestii, które należy rozstrzygnąć:
- Jak rozliczyć się z bankiem? – najczęściej strony wzajemnie kompensują swoje należności, choć bywa, że sprawa kończy się kolejnym sporem o odsetki za opóźnienie.
- Czy bank może pozwać kredytobiorcę o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału? – to częsta praktyka banków, choć orzecznictwo TSUE jasno wskazuje, że konsument nie powinien być obciążany takimi kosztami.
- Jak wpisać stan prawny nieruchomości do księgi wieczystej po unieważnieniu umowy? – możliwe będzie wykreślenie hipoteki, jeśli sąd stwierdzi nieważność umowy.
Złożoność tych kwestii pokazuje, że unieważnienie kredytu frankowego to nie tylko korzystny wyrok, ale cały proces, który wymaga świadomych decyzji i znajomości aktualnych regulacji.
Czy każda umowa frankowa nadaje się do unieważnienia?
Nie każda, ale wiele z nich zawiera powtarzające się błędy konstrukcyjne, które prowadzą do nieważności. Kluczowe jest zbadanie konkretnego dokumentu, jego zapisów dotyczących mechanizmu przeliczeń i informacji przekazywanych kredytobiorcy w momencie podpisywania umowy.
W praktyce sądy analizują, czy konsument był w stanie świadomie ocenić ryzyko, jakie wiązało się z umową. Jeżeli nie – i jeżeli zapisy umowy dawały bankowi jednostronną kontrolę nad wysokością zadłużenia – istnieją przesłanki do uznania jej za sprzeczną z prawem.
Podsumowanie – kredyt we frankach, o co chodzi naprawdę?
Z perspektywy lat widać, że kredyty waloryzowane kursem waluty obcej były ryzykownym rozwiązaniem, które zbyt często opierało się na niejasnych i niekorzystnych dla konsumenta zasadach. Dziś pytania takie jak „kredyt we frankach – o co chodzi?”, czy „unieważnienie kredytu frankowego i co dalej?” przestają być jedynie abstrakcyjnymi rozważaniami. Stają się konkretną drogą do dochodzenia sprawiedliwości – również dla osób, które swoje zobowiązanie już spłaciły.
Złożenie pozwu o unieważnienie umowy frankowej nie jest decyzją prostą, ale może prowadzić do realnych korzyści finansowych. Dlatego warto poznać swoje prawa, przeanalizować własną umowę i – jeśli istnieją ku temu podstawy – dochodzić ich na drodze sądowej.